Cześć,
to my.
Mamy jasny podział obowiązków. Kobiety do garów, mężczyźni do polowania. Tyle tylko, że ewolucja zamieniła gary na lunchboxy, a polowanie na robienie zdjęć.
Mam na imię Marta i nie jestem wykwalifikowanym kucharzem ani dietetykiem. Nie jestem nawet fanką żadnej z diet. Po prostu staram się jeść w miarę świadomie. Nie oznacza to, że unikam sosu śmietanowego czy pizzy. Jedzenie na wynos też nie jest mi obce. Wychodzę jednak z założenia, że zawsze to lepiej przynajmniej kilka razy w tygodniu ugotować coś samemu, niż całkowicie się poddać. Lubię spryciarskie przepisy i recykling w kuchni. Dobra logistyka to podstawa. Bez niej gotowanie w domu staje się męczące i droższe niż jedzenie na mieście.
Pomysł podzielenia się ze światem wariactwami na temat gotowania był mój. Przyczynili się do tego również moi współpracownicy, którzy bez względu na miejsce, w którym pracuję, równie często zaglądają w moje kolorowe pudełka. Od dłuższego już czasu bowiem testuję najdziwniejsze szybkie, a zarazem lekkie przepisy. Pewnie dlatego to ja jestem narratorem słowa pisanego w tej przestrzeni. Nie byłaby ona jednak tak ciekawa, gdyby nie opowiadanie jej zdjęciami. I to jest domena Piotra.
Fotografowanie to jego pasja. Moje pomysły nieoczekiwanie rozwinęły ją zaś w kierunku fotografii kulinarnej. Z nas dwojga to on jest bardziej cierpliwy, wytrwały i opanowany. To dzięki niemu kończymy wszystkie sesje zdjęciowe tak, jak zaplanowaliśmy, a nie – wyrzucając talerze przez okno. I to on jest pierwszym i najbardziej surowym krytykiem wszystkich moich kulinarnych eksperymentów.
Różni nas temperament, łączy podejście do wyzwań i ciężkiej pracy …i jeszcze kilka innych rzeczy. Pewnie dlatego taki dobry z nas duet.
Zapraszamy Cię do naszego kulinarnego świata!
Marta i Piotr