Okazuje się, że faworki można nie tylko usmażyć, ale i upiec w piekarniku. Unikamy wtedy porcji frytury, która wchłania się w ciasto w trakcie smażenia. Z resztą ta wersja faworków nie zawiera ani grama tłuszczu, ponieważ nie ma go nawet w cieście. Jeśli chcieć podejść totalnie ortodoksyjnie do tematu, to można dodatkowo zastąpić cukier ksylitolem.
Na stolnicę wysypuję mąkę i robię w kopcu dziurę na żółtka.
Oddzielam żółtka od białek w dwóch osobnych miseczkach. Żółtka wlewam do środka kopca. Białka odstawiam do lodówki. Można ich użyć np do upieczenia bezy.
Delikatnie zaczynam zagarniać do środka kopca część mąki mieszając ją z żółtkami.
Do jeszcze płynnego środka kopca cały czas mieszając dodaję jogurt naturalny i sól, a następnie rum.
Gdy dodam już wszystkie składniki zaczynam energicznie wyrabiać ciasto. Wyrabiam je ok. 15 minut starając się jak najwięcej razy je zagnieść, żeby dostało się do niego jak najwięcej powietrza.
Formuję z niego kulkę i odstawiam na 1/2 godziny do lodówki.
W tym czasie rozgrzewam piekarnik do 185° C na programie góra i dół.
Ciasto dzielę na 4 równe porcje. Z każdej porcji formuję kulkę i cieniutko ją rozwałkowuję.
Ciasto tnę nożem na w miarę równe paski ok. 2 cm x 10 cm.
Każdy pasek nacinam w środku i przekładam przez nacięcie jeden z końców wywijając go na drugą stronę.
Tak przygotowane faworki piekę w piekarniku przez ok. 12 minut, czyli do zarumienienia się ciasta.
Brak komentarzy