Cześć! W dzisiejszym lunchboxie: Smoothie z ogórka i melona oraz Sałatka z pęczakiem, szpinakiem i truskawkami.
Są takie smaki, które się idealnie łączą. Mogą to robić na dwa sposoby. Uzupełniać się w różnych aspektach lub wręcz pokrywać się z delikatną tylko urozmaicającą różnica. Zdarza się, że są to smaki z dwóch zupełnie różnych kategorii konkursowych. Na przykład mięso i ryby lub owoce i warzywa. Dziś wypróbujemy ten drugi temat, a pod lupę weźmiemy właśnie pokrywanie się smaku. Dodatkowo do lunchboxu wskoczyła sałatka, której zupełnie nie planowałam. Jakoś jednak trzeba sobie radzić, gdy człowiek zbyt późno wybrał się na zakupy i połowy listy nie da się już zdobyć. Myślę, że ostatecznie źle nie wyszło, ale sprawdźcie sami.
W dzisiejszym menu:
Sałatka z pęczakiem, szpinakiem i truskawkami
Smoothie z ogórka i melona
Właśnie o zielonym ogórku i zielonym melonie myślę, pisząc o pokrywających się smakach. Są one dla mnie tak podobne i zapachem i konsystencją, że aż się prosi, żeby je łączyć. Nie pierwszy raz już testuję to połączenie. Lubię dodawać te dwa składniki również do sałatek. Są bardzo orzeźwiające, więc idealnie nadają się na gorące dni.
Do tego duetu dodałam dziś jeszcze seler naciowy. Jest równie soczysty i orzeźwiający jak reszta, ale ma dla mnie bardziej warzywny smak niż ogórek. Wkomponowuje się w tą mieszankę bardzo dobrze, ale jeśli za nim nie przepadacie, możecie sobie go odpuścić. Nie obrażę się, jakby co.
Zostawiam pestki ogórka, nie przeszkadzają mi tutaj zupełnie. Nie mają też, co rozwadniać, bo smoothie przecież będziemy pić. Oczywiście proponowane przeze mnie proporcje mogą się zmienić. Wszystko zależy od tego, jak słodkie smoothie chcecie. Im więcej melona, tym więcej słodyczy. Nie muszę też chyba dodawać, że jest to taka mieszanka, która świetnie smakuje schłodzona. Jeśli natomiast chcecie dodać jej trochę treści, polecam nasionka chia lub siemię lniane.
Sałatka z pęczakiem, szpinakiem i truskawkami
Tak jak już pisałam, miało być w tym miejscu zupełnie coś innego. Chciałam zrobić dziś klasyczny chłodnik litewski, który byłby kontynuacją wątku tego tygodnia. Los jednak czasami płata figle i trzeba sobie z tym radzić. A może to nie figle a po prostu brak dobrej organizacji. Nie znalazłam już wszystkich składników. Przede wszystkim nigdzie nie było już buraków. To stanowiło największy problem. Kupiłam więc to, co było najlepsze i nadal sezonowe, czyli truskawki. Reszta potoczyła się już sama.
Oczywiście pierwsze, co mi przyszło do głowy, by wykorzystać w tej sałatce, to makaron. Postanowiłam jednak trochę od niego odpocząć. Użyłam kaszy pęczak. Na zimno też smakuje dobrze. Nie musi być wcale kojarzona jedynie z zawiesistymi sosami i ciężkim mięsiwem. Dziś króluje w naszej leciutkiej sałatce.
Truskawki z fetą to mój stary numer. Idealnie, gdy truskawki są słodkie i dobrze odbijają się od mocno słonej fety. Moje nie były dziś niestety perfekcyjne w smaku, no ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zawsze można balansować większą ilością miodu w dressingu lub po prostu nastawić się na wytrawną wersję. Smacznego!
Brak komentarzy