Cześć! W dzisiejszym lunchboxie: Jogurt jeżynowo-malinowy oraz Ryż z pomidorami i cukinią oraz serem peccorino.
Dziś będzie super błyskawicznie. Zarówno w temacie śniadania jak i lunchu. Lato jest bogate we wszelkiego rodzaju produkty, które wymagają tylko minimalnej obróbki. Nie wiem, czy natura sama tak to jakoś wymyśliła, czy po prostu nasze smaki zmieniają się w zależności od pory roku i temperatury, a co za tym idzie lubimy mniej lub bardziej rozgotowywać, smażyć, wędzić itd. Dziś jedyne co zrobimy, to delikatnie podgotujemy warzywa i ryż. Na śniadanie zaś zjemy jogurt owocowy, którego zrobienie zajmie nam całe 5 minut. Do dzieła!
W dzisiejszym menu:
Ryż z pomidorami i cukinią oraz serem peccorino
Jogurt jeżynowo-malinowy
Jeżyny chciałoby się dodawać wszędzie dla pełni koloru i soczystego wyglądu, ale mina trochę rzednie po wgryzieniu się w te małe czarne piramidki. Przynajmniej ja tak mam. Szczególnie widząc całe wystawki tego pięknego wyrafinowanego owocu na mojej Hali, gdzie zdecydowanie mówią do mnie swoją głęboką barwą. Kupuję więc. Zwykle jednak w jakimś zestawie. Malina zdaje się być trochę weselszą młodszą siostrą.
Tak jest zdecydowanie lepiej. Chociaż bez bicia przyznaję się, że nie nawet maliny nie uchroniły mnie od dodania cukru i jest on w przepisie. Nie lubię za słodkich śniadań, ale równie mocno nie lubię, gdy kwaśny smak wykrzywia mi twarz z samego rana. Wrzućmy sobie trochę na luz. Wakacje są.
Fascynuje mnie czasem forma, w jakiej natura buduje różne rzeczy. Czy człowiek sam wpadłby na to, żeby wymyślić takie grono? Taką prostą a jednocześnie różnorodną strukturę. I ten kolor. Tak intensywny. I jak to się stało, że maliny są czerwone, a jeżyny czarne? Przecież są tak do siebie podobne. Obserwowanie i docenianie takich małych rzeczy sprawia mi dużą frajdę i uspokaja myśli. Spróbujcie tego kiedyś.
Ryż z pomidorami i cukinią oraz serem peccorino
Zgodnie z zapowiedzią obiad również będzie z tych szybkich. Nie jest to na pewno danie popisowe podczas obiadu, który wyprawiacie dla teściowej. Raczej szybkie letnie warzywa, które zamykacie w garnku na 10 minut i się nimi nie przejmujecie.
Produkty do tego obiadu mam zawsze w lodówce. W sezonie są śmiesznie tanie. Poza tym wystarczy do nich dodać jeden inny składnik i już można zmienić całkowicie smak. Dzisiaj w kompletnie bazowej wersji. Mojej ulubionej.
Jako że składników nie ma wiele, to wybieram opcję pikantną, żeby coś poruszyło kubki smakowe. Przepis zawiera zatem czarny pieprz i ostrą paprykę. Chyba jednak nie muszę dodawać, że ilość przypraw możecie zmniejszyć lub zwiększyć zgodnie ze swoimi upodobaniami.
Żeby gotowanie zajęło naprawdę mało czasu, kroję warzywa w bardzo drobną kostkę. Wtedy szybciej przejmą temperaturę. Jak zawsze staram się nie rozgotowywać wszystkiego na papkę. Tym bardziej, że pozostawione do jutra warzywa jeszcze troszeczkę będą „dochodzić” w ciepłym garnku po wyłączeniu kuchenki. Właściwie to nie mam więcej złotych rad, bo danie jest tak banalne, że zaraz znów zabieram się za jego zrobienie na jutro. Smacznego!
Brak komentarzy